Po ciężkich sześciu miesiącach, kiedy dobiegła końca wreszcie zima, zaczynamy na poważnie snuć zamiary co do wyjazdu na wakacje. W czasie gdy zimą, gdy jeszcze śniegi spoczywały hałdami na chodnikach i w zaułkach, rządziły się bez przerwy przeziębienia i grypa, siedzenie w firmie nie było może najlepszą możliwą opcją, ale można było je znieść – było ciepło, nie wiało, była kawa. W końcu, gdy nadeszła wiosna i śniegi się po prostu rozpuściły, siedzenie w biurze, zakładzie, przedsiębiorstwie, gdziekolwiek pracujesz, staje się z wolna coraz trudniejszym wyzwaniem – za oknem świergoli coraz więcej ptaków, przygrzewa słonko, cieszą się maluchy i wreszcie da się żyć, po prostu można odczuć zbliżającą się, młodzieńczą moc całej natury.
Czytaj dalej
Czytaj dalej